Maska Fisher & Paykel Solo Nasal - recenzja
Maska F&P Solo Nasal to najnowsza innowacja od Fisher & Paykel Healthcare w dziedzinie masek CPAP. Zazwyczaj testuję wyłącznie maski dostępne w Polsce, ale gdy tylko przeczytałem o Solo Nasal, nie mogłem się powstrzymać - zamówiłem ją w Holandii (pomimo wysokich kosztów wysyłki). Bez wątpienia okazała się to najbardziej nowatorska maska CPAP, jaką miałem w rękach od bardzo długiego czasu.
Na pierwszy rzut oka Solo wydaje się prostą maską nosową o minimalnym kontakcie z poduszką podnosową i z bezpośrednim przyłączeniem rury z przodu - wygląda niemal jak ResMed AirFit N30. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom, bo z pewnością nie widzieliście dotąd niczego podobnego.
Maska wyróżnia się przede wszystkim unikalnym paskiem, w którym zamiast klasycznego elastycznego materiału zastosowano mechaniczny napinacz (niczym automatyczny pas bezpieczeństwa w samochodzie). Sam pasek jest usztywniony, dzięki czemu bardzo wygodnie zakłada się go na głowę „jak okulary”. Odmienna jest również konstrukcja poduszki - jak to bywa w produktach F&P - zaprojektowana tak, by zapewnić doskonałą szczelność dzięki możliwości mocniejszego dociśnięcia jej do nosa niż u konkurencji.Innowacyjny pasek z automatycznym napinaczem
Pasek to pozornie najprostszy element maski CPAP - zazwyczaj wykonany z podgumowanego, elastycznego materiału. W praktyce jednak tradycyjne paski mają wiele wad:
Z czasem rozciągają się i tracą swoje właściwości sprężyste.
Wymagają dokładnej regulacji: maska nie może być ani zbyt luźna, ani zbyt ciasna.
Gdy maska jest nowa, zwykle trzyma się dobrze, ale po pewnym czasie każda ma tendencję do mikroprzecieków i przesuwania się na twarzy - w efekcie co noc trzeba korygować napięcie pasków.
Wielu początkujących użytkowników od razu popełnia błąd, napinając paski zbyt mocno albo za słabo.
Nowoczesne poduszki nosowe są zaprojektowane tak, że zbyt silny docisk wręcz pogarsza ich uszczelnienie - dlatego odpowiednie wyważenie siły paska jest tak ważne.
Inżynierowie Fisher & Paykel postanowili rozwiązać ten z pozoru nierozwiązywalny problem. Stworzyli całkowicie sztywny, cienki metalowy pasek z wbudowanym mechanizmem automatycznego napinania, który zawsze dociska maskę z jednakową, optymalną siłą. Napinacze są dwa (po lewej i prawej stronie) i są tak malutkie, że trudno w ogóle wskazać, gdzie zostały schowane. Pasek jest oczywiście obszyty miękkim, bardzo elastycznym i przewiewnym materiałem - na pierwszy rzut oka można nawet nie zauważyć, że skrywa tak nietypową innowację. Co ciekawe, producent nazwał to rozwiązanie AutoLock i określa F&P Solo jako pierwszą na świecie maskę CPAP z samoczynnym dopasowaniem uprzęży .
Jak to działa w praktyce? Pasek Solo bardzo łatwo się rozciąga, dzięki czemu założenie lub zdjęcie maski z twarzy jest dziecinnie proste - wygodniejsze niż przy jakimkolwiek klasycznym pasku. Po nałożeniu maski mechanizm napinacza od razu zaczyna działać i przez cały czas z jednakową, dobraną siłą dociska poduszkę do nosa. W tradycyjnej masce często bywa tak, że wszystko jest idealnie szczelne na początku nocy, a później paski się luzują i pojawiają się nieszczelności. Tutaj jest dokładnie odwrotnie - pierwsze kilka sekund po założeniu Solo pasek może nie być jeszcze w pełni napięty, ale zaraz potem przez całą noc maska trzyma się idealnie stabilnie i bez wycieków. Co więcej, ta stabilność nie znika nawet wtedy, gdy pasek trochę zmieni swoje położenie na głowie w trakcie snu. To dopiero druga maska nosowa, w której nie muszę nic poprawiać w nocy (pierwszą jest ResMed AirFit N20, ale tam stabilność to zasługa dużej „klatki” obejmującej całą głowę). W praktyce Solo i N20 to jedyne maski nosowe, w których zawsze udaje mi się zachować wzorową szczelność przez całą noc.
Na marginesie dodam, że pasek F&P Solo jest usztywniony, co dodatkowo ułatwia zakładanie - można go komfortowo nałożyć nawet jedną ręką. Pod tym względem Solo absolutnie nie ma sobie równych na rynku. Ergonomia i prostota użycia zostały tu doprowadzone do perfekcji.
Rama maski F&P jest usztywniona, co ułatwia jej zakładanie.
Poduszka maski i szczelność
Zmiany konstrukcyjne w Solo objęły nie tylko pasek, ale też poduszkę nosową. Pozornie jest ona bardzo podobna do tego, co znamy z masek Philips DreamWear czy ResMed AirFit N30 - czyli minimalistycznej poduszki pod nos (tzw. nasal cradle) o niewielkiej powierzchni styku. Jednak w
tamtych maskach trzeba uważać, by zbyt mocno ich nie dociskać, a punkt styku ze skórą jest ograniczony. Fisher & Paykel poszedł w inną stronę: Solo ma poduszkę bardziej zabudowaną, która przylega dość szeroko do okolic nosa i umożliwia uszczelnienie poprzez mocniejszy docisk. Moim zdaniem była to świetna decyzja, zważywszy że wiele osób ma problem z utrzymaniem szczelności w nowoczesnych maskach nosowych o minimalistycznej konstrukcji - użytkownicy narzekają, że podczas snu muszą wielokrotnie poprawiać ułożenie poduszki pod nosem. W przypadku Solo poduszka „trzyma się jak przyklejona” i szczelność jest wzorowa nawet przy częstych ruchach.Poduszka w masce F&P Solo
Wygoda użytkowania
Wygodę używania maski można ocenić na wielu poziomach. Zdecydowanie największą zaletą Solo jest to, że nie trzeba w ogóle dopasowywać paska - mamy pewność, że zawsze jest on napięty właściwie. Jak już wspominałem, maska dzięki temu jest wręcz magicznie stabilna na twarzy i zapewnia perfekcyjną szczelność (pomijając lekko frustrujące 2-3 sekundy tuż po założeniu, zanim pasek zdąży się w pełni naprężyć). Solo jest też mała i lekka, co doceniam szczególnie podczas upałów - właściwie nie czuć, żeby gdziekolwiek skóra pociła się pod maską.
Co istotne, przyłącze węża z przodu maski w ogóle mi nie przeszkadzało. Od wielu lat korzystam z masek z rurą poprowadzoną nad głową (typu DreamWear) i obawiałem się, że powrót do przyłącza z przodu będzie dla mnie problemem. Okazało się, że nic takiego nie miało miejsca - maska F&P Solo trzyma się tak dobrze, a jej złączka do węża jest na tyle elastyczna, że spanie z rurą z przodu było zupełnie komfortowe. Sądzę, że właśnie dzięki znakomitej stabilności maski na twarzy nie odczułem większej różnicy.
Wady i drobne niedogodności
Czy można powiedzieć, że Solo Nasal to maska idealna? Niestety nie do końca - może przeszkadzać w niej kilka drobiazgów, zależnie od preferencji użytkownika.
Pierwszym minusem jest dość rozbudowana poduszka, która pozostaje stosunkowo mocno dociśnięta do nosa. Nie jest to duży dyskomfort i można się do tego przyzwyczaić, ale przyznam, że sam czasem wolę zaakceptować niewielki wyciek powietrza w zamian za luźniej przylegającą poduszkę (jak w używanym na co dzień Philips DreamWear).
Nie przepadam też za paskami biegnącymi tuż przy oczach - a tutaj dolna część uprzęży przechodzi dosyć wysoko na policzkach, blisko okolic oczu. Jest to jednak cecha wspólna wielu masek o podobnej minimalistycznej budowie, więc trudno mieć to Solo za złe.
Ostatnia kwestia to hałas i wydech. Testując Solo „na sucho” (krótko w warunkach domowych), miałem wrażenie, że jest znacznie cichsza od mojej dotychczasowej maski. Ku mojemu zdziwieniu, w nocy moja żona nie podzielała tej opinii - stwierdziła, że dźwięk wydechu Solo wcale nie jest cichszy, a może nawet nieco głośniejszy niż w mojej starej masce. Być może chodzi o inny charakter dźwięku lub po prostu kwestię przyzwyczajenia. Wśród szerszej grupy użytkowników zdania na temat głośności Solo również są podzielone - w jednej z recenzji pojawiła się opinia, że Solo jest dwukrotnie głośniejsza niż ultracicha maska ResMed AirFit P10, do tego stopnia, że recenzent musiał wrócić do poprzedniej maski, bo nie mógł zasnąć przez szum . Inni z kolei twierdzą, że Solo nie jest przesadnie hałaśliwa . Wygląda więc na to, że odbiór hałasu zależy od indywidualnej wrażliwości i od tego, do jakiego modelu przyrównamy Solo.
Porównanie z innymi maskami nosowymi
Najbardziej zbliżoną konstrukcją do F&P Solo jest chyba ResMed AirFit N30. Z wyglądu obie maski są niemal bliźniaczo podobne, jednak ResMed zastosował w N30 klasyczny miękki pasek oraz mniejszą, mniej zabudowaną poduszkę, która nie wymaga mocnego nacisku na nos. N30 uwielbiam zabierać w podróże ze względu na mikroskopijne rozmiary - to jedna z moich ulubionych masek. Nie potrafię obiektywnie wskazać, która z tych dwóch jest lepsza, bo pomimo podobnego wyglądu różnią się filozofią działania. Jeśli zależy Wam, by maska była jak najmniej wyczuwalna na twarzy, to ResMed N30 będzie lepszym wyborem. Natomiast Solo wygrywa pod względem bezproblemowości użytkowania (zakładasz i zapominasz o niej na całą noc) oraz idealnej szczelności. Dla każdego znajdzie się coś dobrego - wybór zależy od osobistych preferencji.
Warto też wspomnieć o pokrewnych modelach z górnym podłączeniem rurki, takich jak ResMed AirFit N30i czy Philips DreamWear Nasal. W tych maskach wąż biegnie nad głową i łączy się z maską na czubku, co wielu osobom odpowiada przy częstej zmianie pozycji w nocy. F&P Solo ma natomiast tradycyjne złącze z przodu twarzy, a powietrze trafia bezpośrednio do poduszki (bez pustej ramy wokół nosa). Dla niektórych aktywnych śpiochów brak węża nad głową może wydawać się wadą, dla innych zaletą - wszystko zależy od tego, co komu bardziej przeszkadza . W moim przypadku, jak wspomniałem, stabilność Solo całkowicie zrekompensowała brak górnego podłączenia i szczerze mówiąc nie odczułem dyskomfortu z powodu węża z przodu.
Dla kogo jest ta maska?
F&P Solo Nasal to maska bardzo innowacyjna, ale nie dla każdego. Komu szczególnie przypadnie do gustu, a komu może nie odpowiadać? Oto krótkie podsumowanie:
Dla osób walczących z wyciekami i dopasowaniem maski: Solo będzie wybawieniem dla tych, którym inne maski nosowe często się rozszczelniają lub przesuwają. Automatyczny pasek eliminuje problem ciągłego poprawiania uprzęży - maska po założeniu pozostaje na swoim miejscu przez całą noc .
Dla „wiercipiętów” i aktywnych śpiochów: Jeśli często zmieniacie pozycję snu lub śpicie na boku, ta maska utrzyma szczelność mimo ruchów. Użytkownicy potwierdzają, że Solo pozostaje na swoim miejscu nawet u bardzo ruchliwych osób .
Dla ceniących prostotę i wygodę: Założenie Solo jest błyskawiczne - usztywniony pasek nakłada się niczym okulary, bez potrzeby regulacji. Maska jest lekka i nie zasłania pola widzenia, więc idealnie nadaje się dla osób ceniących minimalizm i komfort.
Dla osób z klaustrofobią lub niechęcią do dużych masek: Solo (jak większość masek nosowych) ma niewielką powierzchnię kontaktu z twarzą, dużo mniejszą niż maski pełnotwarzowe, dzięki czemu mniej przytłacza i nie wywołuje uczucia klaustrofobii.
Kiedy F&P Solo może się nie sprawdzić:
Dla osób o bardzo wrażliwym nosie: Stały, dość mocny docisk poduszki może powodować dyskomfort u użytkowników ze skłonnością do podrażnień skóry na grzbiecie nosa.
Dla zwolenników maski z górnym wężem: Jeżeli nie wyobrażacie sobie rezygnacji z podłączenia rurki na czubku głowy (np. cenicie układ w stylu N30i czy DreamWear), Solo może Wam nie przypaść do gustu. Trzeba jednak zaznaczyć, że dzięki stabilności Solo nawet frontowe podłączenie węża nie jest tak uciążliwe, jak mogłoby się wydawać.
Podsumowując, Fisher & Paykel Solo Nasal to wyjątkowo ciekawa propozycja dla użytkowników CPAP. Dzięki rewolucyjnemu paskowi AutoLock i dopracowanej konstrukcji poduszki maska zapewnia maksimum wygody i szczelności przy minimalnym wysiłku. Nie jest to może rozwiązanie dla każdego, ale dla wielu osób może okazać się strzałem w dziesiątkę - zwłaszcza jeśli szukacie maski, która „sama się dopasuje” i pozwoli Wam zapomnieć o problemie przecieków podczas snu.
Mam nadzieję, że moja recenzja zachęci importerów do zaoferowania tego modelu maski także polskim użytkownikom. Myślę, że jest na nią potencjalnie spory rynek naszym kraju.
Brak komentarzy: