Kup pan półautomat! (funkcja CPAP-check od Philips'a)


Ostatnio bardzo często słyszę zapytania o urządzenia półautomatyczne. W powszechnym przekonaniu istnieje przekonanie, że automat jest dużo lepszy, ale też niestety droższy od prostego manuala... dlatego rozsądną alternatywą wydaje się być coś pomiędzy, czyli półautomat. Ale czy na pewno? O co chodzi z tymi półautomatami?

Urządzenia nazywane "półautomatycznym" ma w ofercie jedynie Philips-Respironics. Na próżno jednak szukać tej nazwy w oficjalnej specyfikacji, czy jakichkolwiek badaniach naukowych. Tak na prawdę jest to twór marketingowy wykorzystywany sprytnie przez sprzedawców. I trzeba przyznać, że ten który to wymyślił po raz pierwszym był geniuszem marketingu!

Nie jest jednak tak, że określenie to wzięło się kompletnie z niczego. Warto przyjrzeć się sprawie nieco bliżej. Zacznijmy może od wyjaśnienia różnicy pomiędzy manualem i automatem. To pierwsze urządzenie działa przez całą noc z jednym, zadanym przez lekarza ciśnieniem terapeutycznym. Historycznie CPAP'y były wyłącznie tego typu. 

Rewolucja nastąpiła w roku 2000, w którym wdrożono do CPAP tzw. algorytm. Był to dość wyrafinowany program komputerowy, który analizował oddech pacjenta w trakcie nocy i potrafił podnieść ciśnienie automatycznie, w odpowiedzi na zdarzenia bezdechu. Ciśnienie terapeutyczne (bazowe) dzięki temu mogło się zmieniać wielokrotnie w ciągu nocy, odpowiadając na aktualne potrzeby pacjenta.

Automat spowodował, że udało się zmniejszyć średnie ciśnienie terapeutyczne, dzięki temu, że reagował np. na zmianę pozycji ciała (zazwyczaj obturacja jest większa gdy leżymy na wznak). W pewnej części ściągnął odpowiedzialność za ustawienie aparatu z lekarzy, bo teraz mogli ustawiać tylko zakres, a nie precyzyjną wartość ciśnienia. Bez dwóch zdań automaty przyczyniły się dzięku temu do upowszechnienia terapii, bo stała się ona prostsza w stosowaniu i w wielu przypadkach skuteczniejsza.

Terapia manualna jednak nie znikła z rynku i do dzisiaj w wielu przypadkach okazuje się być nadal skuteczniejsza, bezpieczniejsza i zazwyczaj jest też lepiej tolerowana przez pacjentów. Pisałem o tym więcej jakiś czas temu, jakby kogoś to zagadnienie interesowało bardziej

No dobra, ale miało być o półautomatach.... Tak na prawdę cała sprawa dotyczy tylko jednej funkcji, którą opatentował w przeszłości Respironics i patent kupił wraz z całą firmą od nich Philips. Chodzi o coś, co znajdziecie w menu pod nazwą "CPAP-check".

CPAP-check w założeniu ma kontrolować prawidłowości ustawień ciśnienia w aparacie manualnym. W praktyce ma wbudowany uproszczony algorytm rozpoznawania obturacji, który zlicza ilość bezechów przez kolejne 30 godzin terapii. Jeżeli ilośc bezdechów jest zbyt duża, wtedy potrafi podnieść linię bazową (ciśnienie terapeutyczne) o 1cm H20. Po kolejnych 30 godzinach następuje kolejna korekta ustawień- przy czym całościowa zmiana nie może przekroczyć 3 cm ustawień pierwotnych.

W praktyce oznacza to tyle, że urządzenie działa każdej nocy jak "normalny manual", utrzymując stałe ciśnienie. Raz na kilka dni możemy spodziewać się delikatnej korekty tego ciśnienia, w wąskim zakresie. To znaczy nie "z minuty na minutę" jak w automacie, ale raz na kilka nocy. Prawdopodobnie te ograniczenia (30 godzin i 3x1cm H2O) to ograniczenia narzucone przy rejestracji.

Czy "CPAP-check" na sens? Czy warto dla tej funkcji wybrać właśnie Philipsa? Moim zdaniem to jest bardzo dobra funkcja dla osób chorujących na bazdech typu obturacyjnego. Mówiąc wprost: daje to pewien margines błędu w ustawieniach aparatu dla lekarza i szansę (ale nie gwarancje), że zanim wrócimy na kolejną kontrolę, to że ciśnienie będzie lepiej dobrane. Statystyki pokazują, że aż 58% wymaga korekty ciśnienia już w pierwszych tygodniach terapii. Nie jest to jednak w mojej ocenie "game changer", który uzasadniałby dopłacanie do aparatu kilkaset złotych. Traktowałbym to raczej jako "miły dodatek" do aparatu manualnego. Jak w tej samej cenie mamy urządzenie z CPAP-check i bez tej funkcji, to może to być racjonalny powód...do postawienia właśnie na Philipsa. 

Kiedy "CPAP-check" nie powinien być używany? W bezdechu pozycyjnym, ponieważ tam dynamika zmian jest zbyt duża. Wszędzie tam, gdzie wybór terapii manualnej podyktowany był tym, że ciśnienie powinno być stałe i precyzyjnie ustawione. W szczególności mówmy tu np. o przypadkach bezdechu mieszanego, gdy walka z obturacją nie jest jedynym parametrem terapii i niekontrolowane podniesienie ciśnienia mogło by być szkodliwe. Funkcja ta może się nie sprawdzić także u osób po rozległych korektach laryngologicznych.

Reasumując uważam, że nazywanie urządzeń Philipsa "półautomatami", to pewne nadużycie i marketingowa sztuczka, mająca na celu zwiększenie sprzedaży. Funkcję "CPAP-check" oceniam jednak bardzo pozytywnie, podobnie zresztą jak "EZ-start" i "Opti-start". Bez dwóch zdań to właśnie Philips jest największym innowatorem w tej branży i ma za tym najwięcej zupełnie unikalnych i dla użytkownika praktycznych funkcji.

1 komentarz:

  1. "Nie jest to jednak w mojej ocenie "game changer", który uzasadniałby dopłacanie do aparatu kilkaset złotych." Nie wiem, jak wygląda oferta wiodących producentów dzisiaj, ale pół roku temu, gdy kupowałem swój aparat, "półautomat" Philipsa kosztował dokładnie tyle samo, co manual Resmedu, z tą różnicą, że do Philipsa dodawali w cenie nawilżacz i maskę, a u konkurencji trzeba było za to dopłacić.

    Funkcja półautomatu u mnie się sprawdziła. Z wyjściowego 8,5 po 2-3 tygodniach ciśnienie podniosło się do 9,5, a przez jakiś czas wzrastało do 10. Teraz aparat "trzyma" 9,5. Biorąc pod uwagę, że na wizytę w poradni czekałem prawie pół roku, to gdyby nie ta funkcja, skuteczność terapii byłaby zapewne niższa. Pani doktor nie zmieniła ustawień właśnie dlatego, że aparat "dopasował się" do mnie.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.