Dlaczego panowie boją się CPAP? Krótki poradnik dla umęczonych chrapaniem żon.

Jak dobrze wiecie jestem administratorem grupy "Bezdech senny" na Facebook. Z racji tego. że mężczyźni chorują na OBS trzykrotnie częściej, można by się spodziewać, że taki też będzie ich udział w grupie. Nic bardziej mylnego. Mamy wyraźną nadreprezentacje kobiet, ale zgłaszają się one do nas zazwyczaj z problemami swoich mężów, którzy odmawiają podjęcia leczenia. Chociaż powiedzmy to sobie szczerze: problem zawsze dotyczy obu stron, bo chora na bezdech osoba potrafi zatruć życie także swojemu partnerowi/partnerce. I nie mówię tu tylko o problemach ze spaniem z "bezdechowcem" (nie wiadomo czy lepiej jak chrapie, czy jak jest niepokojąco długa cisza...) ale także życie w świadomości tego, jak poważne są zdrowotne konsekwencje tej choroby. Dzisiaj postaram się trochę wytłumaczyć ten męski punkt widzenia i nieco pomóc paniom w przekonaniu swoich mężów do podjęcia terapii. Mam nadzieję, że będzie choć odrobinę łatwiej.


Moje obserwacje są takie, że większość Panów podejmuje leczenie bezdechu zdecydowanie zbyt późno. Bardzo często dzieje się to na zlecenie kardiologa, po przebytym zawale serca. Wartości AHI z jakimi się spotykam czasami sięgają nawet 100, więc można powiedzieć, że taka osoba więcej nie oddycha niż oddycha w nocy i jest to już dla niej bezpośrednie zagrożenie życia. Powiem nawet więcej: nawet gdy już taki delikwent dostanie diagnozę bezdechu, bardzo często zwleka z podjęciem leczenia kolejne kilka lat. A gdy już "pod groźbą rozwodu" rozpocznie leczenie, to często porzucają terapię w pierwszych tygodniach. 


Bezdech nie boli (niestety)


Brzmi to banalnie ale tak właśnie jest. OBS zabija powoli i bezboleśnie. Gdyby bolało jak w bólu zęba, nie mielibyśmy tak powszechnego problemu z bezdechem, bo wszyscy chorzy by się już dawno leczyli. Objawy pojawiają się na przestrzeni wielu lat i zazwyczaj nawet nie są wiązane z bezdechem. A bardzo często nadciśnienie, problemy z cukrem, przemęczenie czy infekcje dróg oddechowych mają swoje źródło w OBS. Mogą to być też mniej oczywiste objawy jak np. kamica nerkowa, problemy z wątrobą czy nawet skórą.  Często dopiero jak taką osobą coś/ktoś mocno potrzęsie np. w wyniku zawału serca, czy poważnego wypadku z zaśnięciem za kierownicą, dochodzi do niej, że żyje na "bombie zegarowej" i wtedy podejmuje leczenie. Oczywiście mogą to być mniej tragiczne wydarzenia jak np. epizod paraliżu przysennego połączonego z bezdechem. 

Co z tym można zrobić? Niestety chyba niewiele poza uświadamianiem jak ogromne ryzyko niesie ze sobą życie z bezdechem i że "pan mąż" nie jest on odpowiedzialny tylko za siebie, ale także swoją rodzinę. Ryzyko wystąpienia niewydolności serca wzrasta z OBS o 140%, udaru o 60-65%, a choroby wieńcowej o 30%. Jak dołożymy do tego 15x większe ryzyko wypadku samochodowego, to wychodzi nam, że ryzyko śmierci jest przeogromne. (źródła tutaj). Nie dziwnego, że większość ubezpieczycieli odmawia polisy na życie osobie z nieleczonym bezdechem, wprowadza stosowne wyłączenia swojej odpowiedzialności albo proponuje horrendalne stawki. 


Bezdech nie jest sexi


Dla każdego faceta, niezależnie od wieku i niezależnie od tego co mówi, seks jest ważny w życiu. Istnieje stereotyp, że w maskach śpią tylko "stare dziadki" i że nie ma nic mniej seksownego od maski. No i powiem szczerze, że ze stereotypami bardzo ciężko walczyć, do czasu jak człowiek sam się nie przekona, że tak na prawdę to bzdura. Może kiedyś doczekamy się jakieś społecznej kampanii np.  porównującej maskę CPAP, do maski pilota myśliwca, ale póki co musimy sobie z tym radzić sami. Proponuje rozpocząć od pokazania małżonkowi jak wyglądają nowoczesne maski CPAP,  np. Philips DreamWear.


W takiej masce można nie tylko swobodnie czytać, oglądać telewizję czy pić herbatę ale także dać buziaka przed snem swojej partnerce. No i koniec końców maskę przecież zawsze można zdjąć. W masce takiej można spać w każdej pozycji, nawet na brzuchu, a rura pozostaje schowana na szczycie łóżka, więc można się też przytulić do partnerki.


W kontekście seksu warto powiedzieć o jednej rzeczy, którą drogie Panie możecie niecnie wykorzystać. Bezdech senny, nawet o niedużym nasileniu, ma bardzo negatywny wpływ na krążenie i gospodarkę hormonalną. W wyniku tego większość panów po 40 z OBS może zapomnieć o porannym wzwodzie. Uświadomienie sobie tego faktu dla większości facetów jest prawdziwym szokiem, bo tego nawet nie zauważają. Praktycznie każdy facet z jakim rozmawiałem nie miał już tego problemu po podjęciu leczenia CPAP. To bardzo delikatny temat... ale przecież jesteśmy na wojnie, o zdrowie i życie naszego mężczyzny, więc nie będziemy przebierać w środkach. 


Mity na temat terapii CPAP


Istnieje wiele mitów na temat terapii CPAP, między innymi taki, że urządzenia te są bardzo głośne. Prawda jest taka, że nowoczesny aparat CPAP ma nawet poniżej 26 dBA, a to jest częściej zdecydowanie mniej niż szum za oknem i na prawdę trzeba się wsłuchać aby go usłyszeć. Dla łóżkowego partnera  jednostajny szum urządzenia i wydobywającego się z maski powietrza, zawsze będzie lepszy niż dźwięk chrapania. 


Drugim mitem jest to, że jak się zacznie terapię CPAP to trzeba będzie z niej korzystać już do końca życia. Taka perspektywa wydaje się być straszna i powiedzmy sobie szczerze, że jest w niej odrobina prawdy. CPAP działa objawowo, a to znaczy, że sam z siebie nas nie wyleczy z bezdechu. To co prawda można zrobić zrzucając zbędne kilogramy lub przeprowadzając korektę anatomiczną. Nie zmienia to jednak faktu, że CPAP można odstawić bez problemu, bez żadnych skutków ubocznych praktycznie każdego dnia. A to, że ludzie korzystają z CPAP przez wiele lat oznacza tyle, że ta terapia jest dla nich wybawieniem, a nie męczarnią. Po pewnym czasie, przy dobrze wyregulowanej maszynie okazuje się, że oddychanie w maszynie jest łatwiejsze/przyjemniejsze niż bez niej. I większość starych użytkowników nie wyobraża sobie życia bez niej. Wpadnijcie na grupę "Bezdech senny" i sami sprawdźcie, jeżeli mi nie wierzycie. 


Trudne dobrego początki


Z facetami jest też trochę jak z dziećmi. Trudno ich przekonać do zmiany i zniechęcają się po pierwszych trudnościach.  A z CPAP bywa różnie. U części osób jest tak, że zakładają maskę i się w niej absolutnie zakochują (czasami nawet blogi o CPAP piszą ;-) ). Nie będę was jednak okłamywał, u wielu osób  jednak te początki nie są wcale łatwe i potrzeba nieco determinacji aby wytrwać do czasu jak wszystko się ustabilizuje. 


Prawda jest taka. że dużo winy w tym jest po stronie tzw. "systemu". Większość osób jest miareczkowanych automatycznie, więc pierwsza noc z aparatem już jest ciężka, ponieważ ciśnienie nie jest ustawione. Później czasami nie jest lepiej, bo z moich obserwacji na prawdę wiele osób ma bardzo źle ustawione aparaty, a nawet jak są ustawiane to lekarz patrzy tylko na wskaźnik AHI ale nie przejmuje się zupełnie komfortem pacjenta. W polskim systemie zdrowia lekarz nie ma czasu "niańczyć" takiej osoby, więc pozostawia ją z pytaniami i problemami zazwyczaj zupełnie samą. W najlepszym wypadku wsparciem może służyć pracownik sklepu, który nie jest w żaden sposób kształcony w tym kierunku. Jak sobie o tym wszystkim pomyślę, to w sumie cud, że tylu osobom udaje się przez ten pierwszy okres przebrnąć. Potem już sami się uczymy jak to wszystko ustawić, przyzwyczajamy się do terapii i wszystko jest już dużo prostsze. Warto też wiedzieć, że każdy aparat ma kilka opcji komfortu, które można i należy wykorzystać... o ile tylko ma się na ten temat odpowiednią wiedzę.


Dlatego niezmiernie ważne, a może kluczowe dla całej terapii jest wybór lekarza, który będzie prowadził terapię. Gorąco namawiam do skorzystania z opcji monitoringu zdalnego aby lekarz mógł sprawdzać wyniki i modyfikować ustawienia aparatu bez konieczności fizycznej wizyty.  To bardzo dużo ułatwia i to nie tylko w "COVID'owych czasach". Mądrze wybierajmy też sklep, bo dowiadczony sprzedawca podpowie wiele technicznych wskazówek. A na koniec oczywiście zapraszam do czytania CPAPblog oraz dyskusji na naszej grupie dyskusyjnej, gdzie można wymienić się wskazówkami i uzyskać wsparcie także od innych użytkowników. To niezmiernie pomaga.


Obudźcie w swoim mężu gadżeciarza


Ostatnia wskazówka jest taka, żeby podejść do zakupu aparatu, tak samo jak do zakupu nowego samochodu. Wybór odpowiedniego modelu. wyposażenia dodatkowego, opcji komfortu- to jest coś w czym znajdzie się każdy prawdziwy facet. Jeżeli osoba angażuje się już na początku i potrafi czerpać satysfakcję z tego, że rozumie jak działa aparat i umie analizować swoje wyniki zgromadzone na karcie pamięci, to prosta droga do sukcesu. Bardzo motywujące są raporty i zdalny dostęp do danych terapii, oferowane np. przez firmę ResMed. 


A na koniec drogie panie, jak to wszystko nie pomoże, to pozostaje tylko kopnąć takiego delikwenta w cztery litery, aby się ogarnął i wziął za swoje zdrowie! Facet z bezdechem "dziadzieje" w oczach, więc się do tego solidnie przyłóżcie, zanim będzie za późno. ;-)


PS. W przeszłości pisałem już artykuł o podobnej tematyce, może także Cię zainteresować. 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.