Jak CPAP zmienił moje życie?- historia pierwsza



Poprosiłem Was o przesyłanie własnych historii pt: "Jak terapia CPAP zmieniła moje życie?". Miałem w tym ukryty cel: zależy mi na tym aby dotrzeć z takimi osobistymi relacjami do jak największej liczby osób, które jeszcze nie wiedzą, że mogą mieć problem albo zwlekają z podjęciem terapii.

Zobaczcie jak dzisiaj wygląda statystyka:



Problem jest głównie z niską świadomością społeczną, utrudnionym dostępem do fachowców i badań diagnostycznych, oraz błędnym przekonaniem o tym, że terapia CPAP jest czymś uciążliwym w stosowaniu.

Dużo pracy wkładam w to aby szerzyć edukacje oraz "odczarować" powszechną opinię o CPAP. Nikt tak dobrze jak my- użytkownicy CPAP- nie wie jak pozytywnie ta terapia CPAP wpływa na codzienne życie i jak podstępną chorobą jest bezdech senny. Bardzo Was proszę abyście się do mnie przyłączyli w tej misji!


HISTORIA PIERWSZA:
Mało kto u nas wierzy w bezdech, w Kaczorowie, we wsi w województwie Łódzkim. Taka moda tu jeszcze nie przyszła. (Niedawno przyszedł wodociąg, niedługo przyjdzie światłowód). To trochę jak z depresją; niby jest, niby ktoś brał na to L4, ktoś dostał ciekawą receptę na lek zakazany, ale co to znaczy, tak naprawdę?

„Nikt jeszcze od chrapania nie umarł” – mówią tu ludzie. „Jak się chcesz wyspać, to się kładź wcześniej, żebyś tylko nie zaspał, od rana idziemy sortować kartofle” – dodają. A na koniec – „Antek jak pochla, to jak traktor zacina, jak Ursus trzydziestka z zerwanym paskiem”. Długo nie wiedziałem, że mam obie te przypadłości. Jeszcze dłużej, że mogą być powiązane.

Z leczeniem mojego bezdechu jest jak z leczeniem depresji; poprawa nie następuje nagle, jak po zatamowaniu krwawienia albo założeniu okularów na stępiałe oczy. Wszystko dzieje się mimochodem – raz zauważam zdumiony, że przeczytałem 50 stron książki! Przed snem! W łóżku! Innym razem, że jest sobota, siódma rano, a ja na nogach! Śniadanie dla ciężarnej robię, podśpiewując cicho.

Nie jest tak, że coś boli mnie mniej, albo szerzej otwieram oczy (może czasem ze zdumienia). Jestem po prostu szczęśliwszy, jest mnie więcej, w tym czasie, kiedy nie śpię. I rzeczy dzieje się więcej w pobliżu, wokół.

Są, moi drodzy, terapii cpapem strony ciemne, zakamarki mroczne - nie jest znowu tak całkiem jednak cukierkowo – maska mi przecieka. Powietrze zamiast w płuca, wtlenia mi się w brodę. Albo: nad ranem budzę się z dwunastoma atmosferami, co wmasowują mi w poduszkę głowę. Za pierwszym razem myślałem, że ciężarna mści się za jakąś niecną przewinę i duszeniem każe. Tymczasem Ona mówi, że podmienili faceta; ten poprzedni z pokoju do przedpokoju ruszał w pielgrzymkę, z kuchni do łazienki, snuł się jak znudzony, niewyspany kot. Nowy natomiast zabiera ją tu i tam, częściej żartuje i nastrój zdecydowanie ma bardziej przysiadalny.

Bezdech, czy depresja? Przez sześć lat przyjmowałem 300 mg wenlaflaksyny, od trzech miesięcy śpię z aparatem - syropów nie piję, nie biorę tabletek. Śpię dobrze.

Tutaj przeczytasz pozostałe historie naszych czytelników:
- historia druga
- historia trzecia
- historia czwarta

Dla autorów tekstów przygotowałem konkurs, w której można wygrać dowolną maskę CPAP z oferty firmy CPAP. Zagłosuj na naszym forum na najlepszą twoim zdaniem historię. 

Brak komentarzy:

Obsługiwane przez usługę Blogger.